literature

Czy jest na sali lekarz

Deviation Actions

MarcinMurach's avatar
By
Published:
352 Views

Literature Text

"Na początku był Chaos, który istniał sam przez eony. W końcu do Chaosu dołączyła Haisz, która była jego przeciwieństwem. Z początku obydwoje walczyli ze sobą zajadle, tworząc przy okazji wszelkie rzeczy nieożywione. Po wiekach zmagań, obydwoje doszli do porozumienia.  W ten sposób zrodzili się pomniejsi bogowie, po równo na każdego boga założyciela. By bóstwa Haisz miały się kim opiekować, a potomkowie Chaosu komu uprzykrzać życie, z inicjatywy Najstarszych Z Nich powstało we wszechświecie życie. Najpierw proste, by z czasem osiągnąć bardziej skomplikowane formy. Z każdym kolejnym rokiem, dzieła stworzone dla zabawy, zyskiwały coraz większą świadomość.
Przez wieki na świecie panowała harmonia. Oczywiście Chaos ze swoimi dziećmi stwarzali co jakiś czas większe problemy, ale nie zakłócały one na dłużej porządku rzeczy. Wszystko się zmieniło gdy na świecie pojawił się człowiek, żądny krwi i władzy, dumny i stawiający swoje imię ponad życie innych.
Po tym, jak córka wielkiego wodza, jedyna następczyni tronu, uciekła z lisicowatym, wojska Juliusza Brutalisa ruszyły w bój, ze wszystkimi plemionami. Nie walczące do tej pory z nikim plemiona Anthronów, ulegały potędze militarnej ludzi.  Z każdym miesiącem było ich mniej na świecie. Córka władcy już dawno została pojmana i uwięziona, a jej kochanek stracony. Lecz to nie dawało satysfakcji agresorom. Chcieli oni zniszczyć wszelką inność, jaka panowała na Ziemi. Jednak nie wszyscy tacy byli. Część z nich przyłączyła się do plemion, tworząc Pierwszy Legion. Ostatnią szansę pierwszych na ocalenie.
Po roku ciężkich walk wojska ludzi dotarły w końcu do ostatniego, a zarazem pierwszego miasta Anthronów. Wrót do Atlantydy broniło kilkuset wycieńczonych żołnierzy, wspieranych przez chłopów, kowali, cieśli oraz kobiety z dziećmi, broniących się na wąskim moście prowadzącym na wyspę. Oprócz nich była jeszcze prastara wieże, którą, według wierzeń miejscowej ludności, stworzyli wspólnie Chaos z Haisz. Podobno była siedzibą najpotężniejszego z bóstw, władającego śmiercią i życiem, obrońcy skazanych na zagładę. Jednak nikomu nie udało się go wybudzić z wiecznego snu.
Juliusz stał na krawędzi mostu, podziwiając jak jego kilkutysięczna armia posuwa się na przód. Nie widział z jaką zaciekłością walczą obrońcy. Nie dostrzegał tego, iż każdy metr ziemi, najmniejszy jej skrawek jest zdobywany za ogromną daninę krwi. Krwi atakujących. Garstka obrońców walczyła jak jeden organizm, tworząc żywą ścianę tarcz, włóczni, toporów i mieczy. Gdy tylko gdzieś ukruszono jedną cegiełkę, w jej miejsce wskakiwała błyskawicznie następna. Zgrzyt uderzających o siebie mieczy, ścierających się tarcz i krzyki rannych, niosły się dalekim echem po płaskiej wyspie."

Księga Ukrycia. Autor nieznany.



"Kolejny obrońca upadł. Nim wróg zdążył zauważyć wyłom już brat mój zajął to miejsce, waląc ile mu bogowie sił dali, rąbiąc go i wysyłając do potężnego Husara na osąd. Podbiegłem wraz z siostrą mą, Akizą, do leżącego na ziemi ostatniego z Prawych, ostatniego z tych którzy dali nam szansę. Siostra ma podbiegła do ukochanego, obejmując go i błagając by jej nie opuszczał. Jednak on już spotkał swoich bogów. Lub może nawet ujrzał naszych, gdyż mówił językiem szamanów. W jego martwe oczy wstąpiło nagle życie. Wijąc się z bólu rozkazał się nieść na szczyt wieży. Twierdził, że wie jak zbudzić armię Ponurego Żniwiarza. Nie mieliśmy nic do stracenia. Zostało nas niecała połowa stu. I tak znów ten, zrodzony z rodu mordercy i gwałciciela, stanął do walki o tych, których ukochał.

W końcu dotarliśmy na szczyt wieży, do sali z wielkim tronem, zbudowanym z kości samych bogów. Posadziliśmy go na nim, tak jak nam rozkazał i czekaliśmy cudu. Pobiegłem do okna skierowanego na most. Gdy przez nie wyjrzałem, me serce zamarło. Jedynie kilku wojów stawiało opór. Spojrzałem błagalnie na Prawego i go nie poznałem. Zbroja jego znikła, zastąpiona strojem szamana. Oczy znów były martwe, a zarazem żywe. Mówił coś. Szybko, chaotycznie, w językach wszystkich plemion i w takich, których nie można było powtórzyć. Z dołu znów dało się słyszeć odgłosy walki. Spojrzałem w tam i nie wierzyłem własnym oczom. Wielka armia bestii z piekła rodem, miażdżyła naszego wroga. Ci którzy upadli po chwili wstawali znowu, siejąc śmierć i zniszczenie.
-To się nie uda- rzekł Prawy- Oni nigdy nie zaprzestaną pragnąć waszej krwi. Będą próbować jeszcze wiele razy- Akiza chciała coś powiedzieć, ale on jej zakazał- Widziałem. Wasza Matka mi to ukazała. To jak i sposób byście przetrwali. Tysiące za drobiazg. Za cenę mego życia.
Nagle nastała przerażająca cisza. Prawy patrzył na ukochaną bezgłośnie ją przepraszając. Jego włosy zsiwiały, po czym całkiem wypadły. Mięśnie znikły, a twarz pomarszczyła się. W ciągu krótkiej chwili stał się chyba najstarszym z nas. Ale to nie był koniec. Na naszych oczach jego skóra i wnętrzności zmieniły się w proch opadający na tron i podłogę. Pozostał jedynie szkielet i oczy, które napełniły by strachem serca najmężniejszych. Nim dusza jego udała się na Osąd, zdążył jeszcze rzec "Wybacz."
W tej chwili siostra ma rozpłynęła się na mych oczach,a jej ukochany podszedł do mnie. Ze strachu nie mogłem się ruszyć ani wypowiedzieć słowa. Sam szkielet, ze zgniłymi resztkami ciała, w czarnym płaszczu z zakrwawioną kosą w jednej ręce i klepsydrą w drugiej, podszedł do mnie, kładąc to co pozostało z jego dłoni na mym ramieniu rzekł:"Przekaż jej, że się jeszcze spotkamy."
Po tych słowach trafiłem do sali, w której spisuję te zeznanie, dla pamięci tych, którzy polegli."

O tych, którzy polegli. Arhim Skrzywiony.


"Ojciec mój patrzył z dumą na upadek Plemion. Nie uląkł się nawet armii z głębi Hadesu. Śmierć tysięcy nie zaspokoiła jego rządy krwi. Wątpię, czy cokolwiek było w stanie ją zaspokoić. Gdy ostatni z demonów upadł, ruszył on na przód kolumny, złakniony kolejnych grabieży i gwałtów. Jednak gdy tylko jego rumak wstąpił na most, ziemia pod nim zatrzęsła się, krusząc drogę niczym cienką, suchą gałązkę. Cały most zapadł się pod wodę, grzebiąc w głębinach naszych rodaków. Jednak Hades pragnął więcej. Chyba jest tak samo zachłanny jak wszyscy mężczyźnie, gdyż pochłoną całą wyspę, wraz z najpiękniejszym miastem na świecie.
"Tak oto ginie Atlantyda" rzekłam do zebranych "Miasto ludzi pięknych i pokojowych. Dla spokoju wszystkich dusz tutaj pogrzebanych, niech nikt nie śmie mówić inaczej.""

Historia prawdziwa. Rea Sylwia.
Od jakiegoś czasu chodziło mi coś takiego po głowie. Jakieś opinie?
© 2014 - 2024 MarcinMurach
Comments32
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
Smokorys's avatar
Ludzie zostali Mordorem, będzie się działo :D